wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 38




*Oczami 1D*


          Ucieki­nier ucieka, kłam­ca kłamie, za­kocha­ny kocha, a za­gubiony,  po pros­tu szukaNaj­gorzej kiedy sa­mi nie wiemy kim jes­teśmy . Za­gubieni w tym wiel­kim, prze­rażającym świecie często nie możemy od­na­leźć sa­mych siebie . Włas­ne ja jest naj­większą ta­jem­nicą, za­gadką którą każdy prag­nie rozwiązać.
        Kiedy człowiek zagubi się w takim gąszczu spraw, czasami zajmuje mu dłuższą chwilę, nim uświadomi sobie, że się zgubił. Bardzo długo jesteśmy przekonani, że zboczyliśmy ze ścieżki tylko odrobinę, że już lada moment znajdziemy się z powrotem na szlaku. A potem przychodzi jedna noc za drugą i dalej nie mamy pojęcia, gdzie się znajdujemy i wreszcie musimy przyznać, że tak daleko odeszliśmy od ścieżki, że już nawet nie wiemy po której stronie wstanie słońce.
         Już trzy dni byli w Holmes Chapel, a Harry nadal żył w swoim świecie, do którego nie wpuszczał zupełnie nikogo. To nie było normalne, to nawet nie było do zaakceptowania. Chłopacy zawsze dzielili się ze sobą problemami, nawet tymi najbardziej wstydliwymi. Swoją przyjaźń cenili ponad wszystko. Swoje pierwsze próby jako zespół tez spędzali na rozmowach niż na ćwiczeniu piosenek. Jakoś to wszystko się ostatnio rozluźniło. Reszta miała już tego dość. Byli jak jeden organizm i gdy jedna część szwankowała wszystko źle działało. Dlatego mimo, że wyjazd miał wszystko poprawić nic się nie zmieniło. Czas na plan awaryjny, bo jeśli sytuacja z loczkiem nieuleganie zmianie mogą zapomnieć o dalszym istnieniu zespołu.
Zebrali się przed bungalow przy palenisku i wspólnie myśleli, co zrobić.
- Nikt nie wie o co mu chodzi? Nawet Ty Louis?- zapytał zdziwiony Lima.
- Nie próbowałem z nim rozmawiać z milion razy, ale za każdym razem to samo.-  spojrzał zrezygnowanym wzrokiem po chłopakach.
- Nie wiem, czy jesteśmy mu w stanie pomóc, skoro nie wiemy o co tak na prawdę chodzi.- dodał Zayn, a reszta pokiwała głowami na znak, że się zgadzają.
- Myślę, że nie ma co główkować. W końcu rozmawiamy tu o Harrym, a dobrze wiemy, że jest z nas wszystkich najbardziej wrażliwy. Po prostu pójdziemy do niego do pokoju zamkniemy się z nim na klucz i będziemy tam siedzieć tak długo, aż nie powie nam co się stało. Czy wszyscy się zgadzają?- zapytał Liam.
Wspólnie zgodzili się na propozycje i zaczęli się zbierać do wejścia do środka i gdy już kierowali się do schodów na górę Niall krzyknął:
- Czekajcie na mnie chwilę! Zaraz wracam!- wybiegł.
Po chwili zobaczyli, jak blondyn niesie pełne ręce i kieszenie do spodni wypchane jedzeniem i piciem. Reszta popatrzyła na niego, jak niezdarnie rozgląda się, jakby sprawdzał czy wszystko zabrał.
- Niall na co Ci tyle jedzenia?- zapytał Louis.
- No skąd mam wiedzieć ile tam będziemy siedzieć. Muszę się zabezpieczyć chociaż na jeden dzień.- dodał z uśmiechem.
Wspięli się po schodach i weszli bez pukania do pokoju loczka. Jako, że Louis szedł ostatni zamknął drzwi, a klucz schował do kieszeni spodni. Harry siedział na łóżku przeglądając jakieś książki, ale gdy reszta wpadła do pokoju bez zapowiedzi zaczął mówić:



- Co chcecie i czemu nie pukacie, a może chciałem się zdrzemnąć?- mówił obojętnym tonem nawet nie spoglądając na przyjaciół.
- No to przykro nam bardzo, ale teraz nie pozwolimy Ci spać, póki nie powiesz nam, co się z Tobą do cholery dzieje! Nic nam nie mówisz snujesz się, nie chcesz gadać. Gdybyś jeszcze pisał piosenki jak szalony to bym pomyślał, że się zakochałeś, ale wiem, że to nie to, bo z tym byś się z nami podzielił.- wyrzucił z siebie Zayn.
Chłopaka nie bardzo przejął monolog mulata, bo wyglądał, jakby książka, którą trzymał w dłoni stała się nagle strasznie ciekawa. Widząc brak reakcji Zayn, tylko machnął ręką i usiadł się pod ścianą, gdzie Niall rozłożył i starannie układał swoje jedzenie. Mijały minuty, a w pokoju trwała cisza, która nigdy im się nie zdarzała, gdy byli razem. Z nudów Niall zaczął grać z Louisem w państwa- miasta. Kartkę i dwa długopisy znaleźli na biurku w pokoju loczka. W pewnym momencie Niall się wydarł:
- Nie oszukuj! Zawsze to robisz a ja przegrywam.- rzucił zirytowany blondyn.
- Ale ile razy mam Ci mówić, że gałąź nie jest rośliną, tak samo jak smok nie jest zwierzęciem, bo zwyczajnie nie istnieje!- powiedział Louis żywo gestykulując rękoma.
- Możecie się w końcu zamknąć i wyjść z mojego pokoju!- odezwał się w końcu Harry.
- Nie póki nam nie powiesz, co się z Tobą dzieje!- odparł szybko Liam.
- Cholera jasne dobra, jeżeli dzięki temu się was stąd pozbędę!- spojrzał zły na nich.- Chce odejść z zespołu! Czuję się tu nie potrzebny. To już nie to samo, żaden z Was nie spędza ze mną tyle czasu, co wcześniej, więc i tak się dziwię, że zauważyliście, że się izoluję.- krzyczał już na nich.
- Co Ty gadasz Harry! Jak to nie zwracamy na Ciebie uwagi?!- powiedział Niall.
- No co Ty masz Samanthę,   Lou ma Marikę, Liam Venyę, nawet Zayn chyba kogoś ma na oku. A ja co? Cały czas sam. Wy idziecie do swoich dziewczyn, albo one do nas, a ja siedzę jak ten palec sam, że czasem już gadam sam ze sobą! Co się stało z naszymi czwartkowymi, męskimi wieczorami?! Kiedy ostatni raz byliśmy gdzieś wspólnie? A no tak 4 tygodnie temu, ale po godzinie rozdzwoniły się Wam telefony i każdy poszedł zostawiając mnie samego! Więc nie wciskajcie mi farmazonów, że przecież nic się nie zmieniło! – wyrzucił wszystko z siebie, że aż zrobił się czerwony. Po czym próbował uspokoić przyspieszony oddech. Chłopacy milczeli wpatrzeni w siebie, z szeroko otwartymi oczami. Analizowali słowa loczka i dopiero teraz zdali sobie sprawę, że miał rację, ale oni w wirze ich szybkiego życie nie zwrócili na to uwagi.
I remember the day when we were out all night
I wish that I can get the day back and tell you it's alright
Cause we all do the same thing, we just don't realize
That we're living on borrowed time

What would you do? What would you say?
How does it feel? Pretend it's OK
My eyes deceive me, but it's still the same
Pretend it's OK

I see the light that I'm chasing
A memory, but it's fading
When it's gone I'll be waiting
Know when it's too late
Chose the road that I'm walking
Now it's a hole that I'm caught in
And you're not hearing when I'm calling
Calling your name

One breath, one step, one life, one heart
Two words, two eyes, you begin a new start
Too neat, too narrow, too short, too bright,
I'm there with you, here by my side

What would you do? What would you say?
How does it feel? Pretend it's OK
My eyes deceive me, but it's still the same
Pretend it's OK

Nothing here, no one talking, know when it's too late
But sometimes it can get so hard pretending it's OK
Nothing here, no one talking, nothings gonna change
But sometimes it can get so hard pretending it's OK

               Żaden z nich przez długo czas się nie odezwał. Każdy z chłopaków wiedział, że Harry miał racje. Ich przyjaźń była najważniejsza a jednak byli tak zapatrzeni w siebie, że o mało co jej nie stracili. Mieli tylko głęboką nadzieje, że najmłodszy członek zespołu pozwoli się przeprosić i uda im się naprawić ta relacje. W końcu odezwał się Harry lekko zachrypniętym głosem, jakby przed chwilą płakał.
- Nie musicie teraz udawać wielkiego rozżalenia. Nie chcę wymuszonej sympatii.- spojrzał na okładkę wcześniej czytanej książki.
- Nie Harry, nigdy nie było między nami żadnych wymuszonych uczuć. Od samego początku darzyliśmy się sympatią i rozumiem twoje rozgoryczenie naszym zachowaniem, choć ośmielę się powiedzieć, że żaden z nas tego nie zauważył, że czujesz się odepchnięty. Ale jestem tez trochę zły na Ciebie, czemu nie przyszedłeś do nas i nie powiedziałeś, jak się czujesz?- powiedział Louis.
- A co miałem powiedzieć. Cześć chłopaki. Jestem zazdrosny, że więcej czasu spędzacie ze swoimi dziewczynami niż ze mną.-powiedział.- Nawet teraz jak to mówię brzmi to żałośnie.- dodał loczek.
- No nie wiem, cokolwiek. Mogłeś napisać sms, albo powiedzieć, że potrzebujesz męskiego wieczoru czy coś.- powiedział pasiasty.
- Nie chciałem Wam zawracać głowy. W końcu tylko ja nie mam nikogo. – dodał.
- To nie jest wytłumaczenie. Jesteś głupek i tyle.- rzucił go żelką Lou.
- Ej wszystko ładnie, pięknie, ale nie marnuj żelek. Zjadłbym ją . A teraz skoro już spadła na podłogę trzeba będzie wyrzucić! Mama zawsze mówiła, że z ziemi się nie je.- spojrzał tęsknym wzrokiem na samotną żelkę na dywanie.
Wszyscy zaczęli się z niego śmiać, a on tylko wzruszył ramionami i dalej zajadał się zabranym z kuchni jedzeniem.
- Ty jak coś powiedz Niall, to ręce i spodnie opadają!- dodał Liam z uśmiechem.
- To co powiecie na wspólny wypad pod namiot?- dodał Lou.
- Ale niby gdzie? Jest za zimno.- powiedział Zayn.
- Rozbijemy namiot na dole w salonie, będzie ciasno, ale chyba damy rade, co nie chłopaki?- popatrzył po reszcie zespołu pasiasty.
- To ja idę do garażu po namiot.- zaczął wstawać z łóżka Harry, ale zatrzymał go Liam.
- Wszyscy pójdziemy! Witaj z powrotem z nami Harry.- uśmiechnął się i zawołał chłopaków do grupowego uścisku.
- Ale jak Niall będzie pierdział, to go wywalimy z namiotu.- rzucił przez śmiech Zayn.
- Ej nie moja wina, że mój organizm tyle produkuje naturalnego smrodku.- chłopacy dusili się ze śmiechu i razem zeszli na dół, jak za dawnych czasów wesoło się śmiejąc.
Zawieraj przyjaźnie tylko z ludźmi, którzy mogą ci przekazać tylko rzeczy dobre. Im wspanialsze będą wasze wspólne cnoty, tym doskonalsza będzie wasza przyjaźń. Tak długo jak jesteśmy kochani, jesteśmy niezastąpieni; i żaden człowiek nie jest bezużyteczny, jeśli ma przyjaciela.

_________________________________________________________




No i kolejny rozdział dodany. Tak strasznie się cieszę z tych 20 tysięcy wyświetleń bloga w niecały rok! xD
Chciałam dodać, że zostało kilka rozdziałów i kończę tego bloga za zgodą Lady Morfine. Mam nadzieję, że podoba Wam się rozdział i dacie znać o sobie w komentarzach.

                                                                                                Shatzi :**

3 komentarze:

  1. rozdział jeden z ciekawszych:) mam nadzieje że niedługo pojawi się następny.
    pozdrawiam
    kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. chcę kolejny już nooooo

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się podoba! ^^ Jest jak zawsze świetny;*

    zapraszam do mnie:
    http://onedirectiontujulia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń