poniedziałek, 22 października 2012

PEOPLE HELP THE PEOPLE

Ludziska mam do Was mega prośbę, szczególnie do tych co mają Facebook. Otóż jest konkurs, który jest ważny do wygrania dla mojego szwagra (jaki ja mam w tym interes? Nie będzie mi marudził :P) Jeżeli ktoś ma konto na tym portalu społecznościowym wstawiam link, wszystko co wystarczy zrobić, to polubić zdjęcie tego oto pięknego garbusa cabrio. Z góry dziękuję tym, którzy to zrobią.
Love you Morfine <3
Z góry przepraszam Shatzi za spam, mam nadzieję, że się na mnie nie pogniewa ; )
EDIT: Żeby zachęcić Polskie Directioners powiem, że model samochodu ze  zdjęcia jest taki sam, co ten, którym Liam jechał w teledysku do piosenki Gotta Be You, tyle że inny kolor ;)

wtorek, 16 października 2012

Rozdział 34




*oczami  Harrego*

            Jak szybko można stracić wszystko, co najcenniejsze  wie tylko osoba, która tego doświadczyła.  Pragnąłem tylko ekscytujących przygód i choć Tala wyjechała już kilka miesięcy temu, wypchnąłem jej osobę w najdalszy kąt mojej pamięci.  Po raz kolejny niesforny kosmyk włosów spadł mi na oczy, więc standardowo, jak miałem w zwyczaju doprowadziłem je do porządku, tak by mi nie przeszkadzały. Włosy, które z reszta prosiły się o wizytę u Lou. Tłum w klubie stawał się coraz większy, a Paul odruchowo stawał się nerwowy. Nie lubił jak wychodziłem w takie miejsca, bo oznaczało to ciągłe pilnowanie, by żadna nachalna fanka nie rzuciła się na mnie. Ale miałem tego dość, ile razy można starać się o jakąś dziewczynę , która potem gdy wydaje Ci się, że jesteś blisko celu nagle bez słowa zostawia Cię? Wiem, że choć na głos nie mówiłem o Tali ona była przyczynę moich wyskoków. Alkohol, głośna muzyka i flirtowanie z przypadkowymi laskami w klubie stały się moją ucieczką od osamotnienia. Można powiedzieć, że każdy z chłopaków miał do kogo się przytulić w gorsze dni, czy zadzwonić. Ja nie. A to ponoć ja miałem największe powodzenie u kobiet ze względu na moja urodę zielone oczy, które jak miałem zły humor potrafiły przebić jak sztylet a w pogodne były jak nadmorska mgła. I co mi to daje, skoro ja jedyny nie mogę znaleźć kogoś bliskiego. Czasem chciałem mieć surową męską urodę, ale wciąż wyglądałem jak model  z okładki luksusowego magazynu, dla których pozuje kilka razy w tygodniu.
             Sączyłem właśnie mojego drinka i rozmawiałem z Edem, który zaprosił mnie tutaj po jednym ze swoich koncertów, by się zrelaksować. Uwielbiałem spędzać z nim czas, oprócz chłopaków był jedynym, który tak jak my siedział w branży muzycznej. Prowadziliśmy luźną rozmowę na temat jego koncertu, kiedy spojrzałem na parkiet i jeden jedyny oślepiający moment nie byłem w stanie na niczym się skupić. Gapiłem się tylko bezwstydnie na tańcząca dziewczynę i nic nie mogłem na to poradzić.  Była szczupłą, wysoką szatynką w dość kuszącej spódniczce w szare wzory oraz czarnym topie, który odsłaniał część jej brzucha. Jej długie włosy falowały w rytm jej ciała. Oczy miała czekoladowe, a jej twarz w kształcie serca, której przydało by się trochę więcej koloru, była delikatna jak u wróżki.  Stwierdziłem, że zauważyła mój natarczywy wzrok, więc żeby się nie ośmieszyć, z najwyższym trudem przyjąłem obojętną, a nawet cyniczną minę. Bez względu na moją odruchową, absurdalna reakcję byłem nią zainteresowany. 

Uśmiechnąłem się do niej, bezczelnie używając swoich dołeczków i patrzyłem jak dziewczyna przygryza dolną wargę. Niech ją diabli, sam miałem ochotę wgryźć się w nią zębami. Taka reakcja była całkiem naturalna pomyślałem z ulgą. Żądza to uczucie, które zawsze jestem w stanie zrozumieć.  Jeszcze bardziej zaintrygowany jej lekką obojętnością, przeprosiłem Eda, wstałem i podszedłem do dziewczyny. Kiedy zauważyła, że idę w jej stronę zaczęła tańczyć przodem do mnie. Z daleka widziałem zaniepokojone spojrzenie Paula. Stanąłem przed nia i nachyliłem się nad jej uchem, by powiedzieć:
- Mogę postawić Ci coś do picia?
Na znak potwierdzający pokiwała lekko głową. Więc wskazałem jej ręką by szła przodem w stronę baru. Kiedy doszliśmy zajęliśmy dwa miejsca przy barze i rzuciłem do niej:
- Zamów co chcesz, ja płacę- rzuciłem mój firmowy uśmiech i odruchowo spojrzałem na jej usta, mała takie śliczne pełne wargi.

- Poproszę sok żurawinowy z wódką- skierowała swoje słowa w stronę barmana. Jej głos był taki aksamitny, że aż przyjemnie się jej słuchało.
- Dla mnie whiskey z colą- powiedziałem do barmana i zwróciłem się do dziewczyny- Jestem Harry a Ty?
- Jade miło mi Cie poznać- dodała z uśmiechem i napiła się ze szklanki, którą właśnie podał nam barman. Dyskretnie jej się przyjrzałem miała na ręce dwa pierścionki, po jednym na każdej ręce, miała też kolczyki, które stanowiły komplet z drugim pierścionkiem. Zauważyłem to, kiedy kładła kosmyk włosów za ucho i zaczęła starannie studiować mnie. Wymieliliśmy kilka standardowych zdań na temat zainteresowań, ale zaczęło mnie już to trochę nudzić, więc przeszedłem do dobrze wypróbowanych sposobów, by dać jej dokładnie znać, co od nich chcę. Podniosła głowę i spojrzała mi w oczy, dlatego przeszedłem do działania. Delikatnie pogłaskałem jej policzek nie spuszczając z niej  oczu. Przez chwilę wydawało mi się, że dziewczyna nie potrafi zebrać myśli. Wargi lekko jej drgnęły a serce wyraźnie przyspieszyło i wtedy pochyliłem głowę i delikatnie musnąłem ustami jej wargi.
Jak cudownie…To była moja pierwsza myśl. Jak cudownie było mieć w posiadaniu drugą osobę i tak dogłębnie smakować jej ust.  To był słodki pocałunek, spotkanie ust, dzięki którym  krew w żyłach szybciej krąży, a dusza zaczyna śpiewać. Z cichym pomrukiem przysunęła się do mnie i położyła dłonie na moim torsie, tak żeby zaspokoić nasze wspólne życzenie. Kiedy wpiłem się tak w jej usta, zadrżała z rozkoszy. A potem otworzyła się przede mną w tak naturalny sposób , jak róża otwiera się do słońca.  Ona jednak nie wiedziała, że to tylko przygoda.  Że następnego dnia obudzi się sama w hotelowym pokoju, a jej naiwność osiągnie apogeum.

*Perspektywa Mariki*

           Skoro już wszyscy wiedzieli, że ja i Louis jesteśmy para, bo przez przypadek Harry raz się wygadał nic nie stało mi na przeszkodzie do częstego odwiedzania mojego chłopaka. Oczywiście mówiąc, że loczkowi przypadkiem się powiedziało o mnie i o Lou mówiłam ironicznie. Zrobił to specjalnie. Ostatnio w ogóle stał się jakiś taki sarkastyczny i jakby na złość innym, którzy są choć w małym stopniu szczęśliwi stara się to zepsuć. Wiem to i strasznie mi się to nie podoba, bo ma to związek z wyjazdem Tali. Ale nie mogę mu pomóc, on sam musi sobie to uświadomić. Mam nadzieję, że stanie się to szybciej niż później. Właśnie wciskałam dzwonek przy drzwiach od mieszkania chłopaków i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Nie widziałam się z nimi kilka dni, bo właśnie wrócili z krótkiego wyjazdu po Europie. Ciężko mi było ze świadomością, że Louis jest kilkaset kilometrów ode mnie, ale zajęłam się codziennymi sprawami i udało mi się odciągnąć od tego wszystkiego myśli. Tym bardziej, że codziennie przed snem mój chłopak dzwonił i rozmawialiśmy. Uwielbiałam, kiedy śpiewał mi na dobranoc tak długo, aż nie usnęłam i wtedy się rozłączał. Sprawiało to, że byłam rozluźniona i nie przerzucałam się pół nocy z boku na bok.

           Drzwi się w końcu otworzyły a za nimi stał właśnie Louis. Wiedział, że przyjdę, bo dzwonił do niej pół godziny wcześniej i sam to zaproponował, ale kiedy zobaczyłam go w drzwiach uśmiechał się i patrzył na mnie tak, jakby widział mnie pierwszy raz w życiu. Wpuścił mnie do środka,  a gdy tylko drzwi się zamknęły przyciągnął mnie mocno do siebie i z całych sił przytulił. Oboje rozkoszowaliśmy się sobą, swoim zapachem i dotykiem.
-Witaj piękna- powiedział mi we włosy Louis, co spowodowało przyjemny dreszcz na moim ciele, co nie uszło jego uwadze, bo dodał- lubię, jak tak na mnie reagujesz- i pocałował mnie w szyje. Tak bardzo mi tego brakowało.
- A ja lubię, jak mnie tak witasz. Tęskniłam za Tobą Lou- rozluźniłam uścisk i spojrzałam na jego twarz, która była uśmiechnięta. Wspięłam się lekko na palce i pocałowałam w usta.
          Chłopak chwycił mnie za rękę i poprowadził do swojego pokoju. Rozglądałam się w nadziei, że spotkamy chłopaków, ale wyglądało na to, że albo jesteśmy sami, albo chłopacy są w swoich pokojach. Kiedy drzwi od jego królestwa się za nami zamknęły zacisnęłam palce na jego t-shircie. Chwilę patrzyłam mu w oczy, bo ta chwila zdawała mi się być wszystkim, co teraz mam. Nie wiedziałam, jak oddać to, co we mnie siedziało. Jak oddać tęsknotę, kiedy go nie było, miłość jaka mnie rozpierała, gdy już teraz wrócił.
- Tak bardzo Cię kocham Lou i teraz już wiem, że przetrwamy każdą rozłąkę. Po prostu w nas wierzę!- widziałam, że on czuje to samo i nie myliłam się, bo zaraz po mnie powiedział:
- Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. Wszystko w Tobie, jest moim największym skarbem na świecie i choćby świat by się sprzysiągł nas rozdzielić ja będę o nas walczył.
-Naprawdę ?- zapytałam.
- Bo niema niczego innego, w co bardziej bym wierzył…-Przekrzywił głowę.- Gdybyśmy mieli się pobrać…-powiedział, ale musiał wyczuć moje napięcie, bo się uśmiechnął. – Nie panikuj, nie oświadczam ci się. Po prostu się zastanawiałem, co możemy zrobić dla siebie na znak naszej miłości.
- Żadnych obrączek – powiedziałam, muskając palcami delikatną skórę na jego karku.
- Może tatuaż?- Opuszkiem palca dotknął mojego ramienia.- I drugi tutaj.- Przesunął palec w dół, na obojczyk, a potem jeszcze niżej, tuż nad moje galopujące serce.
- Dlaczego aż trzy?- zapytałam.
- To swoisty rytuał, jak w „Pieśni nad pieśniami”. „Połóż mnie jak pieczęć na swoim sercu, jak obrączkę na swoim ramieniu. Albowiem miłość jest mocna jak śmierć”.
- Nasza jest silniejsza- wyszeptałam. Całowaliśmy się długo, aż większość światła uciekła z pokoju, tak  że oboje staliśmy się cieniami. Louis nie próbował mnie dotknąć, nie błądził rękami po moim ciele, ale wyczułam, że on czeka na moje pozwolenie.
Uświadomiłam sobie, że to ja będę musiała zdecydować, czy chce się posunąć dalej. A chciałam. Lou powinien zostać nagrodzony za takie oddanie. Lekki uśmieszek wykrzywił moje usta. Kogo ja oszukuje? Pragnęłam tego ze względu na siebie. Bo był Louisem, bo go kochałam, bo był taki wspaniały, że czasami miałam ochotę uszczypnąć go w ramię, by upewnić się, że jest prawdziwy.
I właśnie tak zrobiłam.
- Au!- syknął Lou.- co to było?
Po prostu chciałam sprawdzić, że to nie jest sen i śnisz mi się tylko dlatego, że śpiewasz mi do ucha jedną z piosenek. Ta noc z Louisem była jedną z najważniejszych w naszym dotychczasowym byciu razem. Padły między nami słowa, które zapieczętowały na naszych sercach wszystko, to co dotąd było niewypowiedziane. Miłość rozwinęła skrzydła, by zwieść się ponad wyżyny marzeń. 

_________________________________________________________




Misiaki moje kochane jest nowy rozdział, mam nadzieję, że Wam się podoba. Ostatnio mam coraz mniej czasu na pisanie, ale będę się starała, żeby rozdziały były ciekawe a zarazem zaskakujące, mam nadzieje, że póki co Was nie zawodzę i godnie zastępuje moją poprzedniczkę ;D  Czytajcie i komentujcie, bo czytanie Waszych komentarzy sprawia mi wielką przyjemność <3

                                                                           Do następnego Shatzi :***

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 33



*Wizja Samanthy*

           Sielanka trwa w najlepsze, a ja chłonę z niej ile mogę. Czas dla osoby, która jest po uszy zakochana leci nie ubłaganie do przodu. Nawet nie wiem kiedy a ledwo kilka godzin po wstaniu z łóżka, słońce ma się ku zachodowi. Dawno energia tak mocno mnie nie rozpychała od środka. Mam ochotę na wszystko, taniec, spacery, bieganie, szaleństwo! Jak to się mówi szczęśliwi czasu nie liczą. Szczęściem jest znaleźć drugiego człowieka, który pomoże nam przejść przez życie, z którym można przeżyć zarówno szczęśliwe jak i mniej pogodne chwile, które choć tak ulotne uwieczniają się w naszej pamięci, przypominając nam ile mieliśmy szczęścia. Mimo, że chłopacy większość czasu spędzali na wyjazdach a ja na uczelni, to zawsze znalazłam czas, żeby porozmawiać z Niallem przez telefon. Czasem gadaliśmy o nas a czasem o rzeczach mało ważnych tj. zepsutym mleku w lodówce. Bardzo brakowało mi jego ciepła ramion, które otaczały mnie jak koc i swoim ciepłem dawały poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałam, że nie mam wpływu na to, gdzie mój chłopak się znajduje i na razie małe szczęścia, jak przysyłane kwiaty lub czekoladki muszą starczyć. Późne sms o treści : ”Dobranoc moja mała gwiazdeczko”. Nie powiem, żebym czasem wieczorami nie siadała samotnie z kubkiem ciepłego kakao w oknie zerkając na gwiazdy. Ja sama w ich wielkim domu, w ciszy która wypełniała każdy kąt. Wstałam, żeby włączyć telewizor i zagłuszyć tą krzyczącą pustkę we mnie. Padło na jakiś muzyczny kanał, który właśnie nadawał coś w rodzaju plotek o gwiazdach.
 


Shakira pojechała ze swoim wieloletnim partnerem, który jest piłkarzem jednego ze znanych argentyńskich klubów na wyspy kanaryjskie. Paparazzie sfotografowali parę w czułych objęciach na plaży. Możemy dodać, że zarówno piosenkarka jak i jej narzeczony byli skąpo odziani, a ich ciała idealnie eksponowały, to co miały.
Lady Gaga po raz kolejny zaskoczyła świat mediów ubierając sukienkę, która odsłaniała intymne części ciała artystki. Jak również wiadomo z pewnych źródeł ostatnie doniesienia, jakoby wdała się ona w bójkę z sprzedawca sklepu zoologicznego są prawdą, a ich przyczyna są złe warunki przetrzymywania zwierząt w sklepie. Co jeszcze wymyśli Gag, by błysnąć w świetle fleszy?
Członkowie zespołu One Direction Harry Styles i Niall Horan byli widziani jak opuszczają jeden z nocnych klubów w Dublinie w obecności trzech pięknych dziewczyn. Z tego co nam wiadomo, tylko najmłodszy z dwójki chłopaków jest wolny. Harry słynie z imprezowego życia i zmiany dziewczyn jak rękawiczek, jednak jego irlandzki przyjaciel wydawał się inny. Więc stąd nasze pytanie, co na takie wyjście myśli dziewczyna Horana, która została w Londynie. Czyżby sprawdzała się teoria, że kiedy kotka nie ma myszki harcują?

            Zła wstała z parapetu, na którym siedziała i patrzyła na świat za oknem. Podeszła do ławy, by zabrać pilota i wyłączyć te bzdury. Wiedziałam, że nic z tego, co powiedzieli o moim chłopaku nie jest prawdą. Kto jak kto, ale Niall by jej tego nie zrobił, no bo jaki był by sens, że tak zabiegał o to, bym u nich zamieszkała i nie wyprowadzała się do Włoch?
- Co za bzdury!- mruknęłam zdenerwowana. Przygryzłam dolna wargę w roztargnieniu. Właśnie w takich momentach cały entuzjazm ze mnie ulatywał, jak powietrze z przebitego balonu. Chciałam krzyczeć, płakać, coś rozwalić. Nie lubiłam słuchać plotek dotyczących, któregokolwiek z chłopaków, bo znałam ich osobiście i te wszystkie newsy na ich temat mąciły mi w głowie. W końcu ja nadal żyje jak zwykła nastolatka a oni poza domem żyli, jak królowa Anglii. Czasem się zastanawiałam, jak to jest możliwe. Oni super gwiazdy, ja zwykła dziewczyna, jak to możliwe, że się spotkamy, zaprzyjaźniliśmy, no i najważniejsze, że to nadal funkcjonuje. Ok czas na zabawę nie będę siedzieć tu sama w pustym domu. Nie !
Sięgnęłam po telefon i szybkim ruchem wybrałam numer do Mariki. W słuchawce najpierw jeden, potem drugi sygnał oczekiwania na połączenie. W końcu odebrała:
- Mar słuchaj, co robisz?- zapytałam.
- Nudzę się jak mops. A co?- rzuciła dziewczyna.
- No to jest nas dwie. – dodałam ucieszona, że Marika nie ma żadnych planów.- Szykuj się piękna, wsiadaj w taksówkę i przyjedź do mnie. Robimy babski wieczór!- dodałam radośniejszym tonem.
- O Sam, świetny pomysł. Może zadzwonię po Venye i ją zaproszę też?
- Ok. Im nas więcej tym zabawniej.- dodałam w duchu modląc się, żeby to pomogło mi odciągnąć myśli od Nialla.- To widzimy się za 30 minut tak?- rzuciłam
- Jasne już się szykuje i party hard bejbe!- wrzasnęła mi do słuchawki.
- Hahaha to do zobaczenia. – dodałam i rozłączyłam się.

 Spotkałyśmy się w trzy, dziewczyny jak zwykle wyglądały bosko. 


Po wypiciu pewnej ilości alkoholu nasza mała impreza rozkręciła się na maxa. Skakałyśmy po sofach, śpiewałyśmy fałszując w niebo głosy a potem opowiadałyśmy sobie najbardziej bzdurne plotki jakie słyszałyśmy o One Direction i o nas samych. Śmiałyśmy się tak mocno, że brzuchy nas potem bolały. Dziewczyny zostały u mnie a raczej u nas na noc.

*Oczy Zayna*

        Ta dziewczyna nie dosyć, że zwróciła moją uwagę przez swój wygląd, choć wiem, że to jest płytkie z mojej strony oceniać ją po samym wyglądzie. W całym moim, życiu a raczej obecnej karierze wokalnej widziałem tysiące dziewczyn, ale ta była wyjątkowa. Te jej oczy. Szaleństwo! Kiedy przeczytałem w końcu ta karteczkę, którą wcisnęła mi w rękę przed wejściem, wiedziałem, że jest w niej coś wyjątkowego. Wiem banał, nie potrafię tego określić. Słowa na kartce były, jakby czymś w rodzaju mojego odczucia, kiedy ją widziałem. Wychyliłem się zza banera, który oddzielał nas od fanów. Chwilę wcześniej stała w kolejce już tak blisko naszego stolika, na którym podpisywaliśmy autografy. Gdy tylko się wychyliłem automatycznie usłyszałem pisk dziewczyn, że aż mnie uszu zabolały, dlatego szybko przeszukałem wzrokiem tłum, by ją odnaleźć. Ale nie mogłem jej dostrzec, trochę się zdenerwowałem i odruchowo zrobiłem mały krok, by widzieć więcej przestrzeni, na darmo. Cofnąłem się w tył lekko skołowany. Nie wiedziałem nawet, jak ona ma na imię, co strasznie mnie irytowało. Taka dziewczyna jak ona nie może mieć zwykłego imienia. Przygryzłem dolna wargę jak to miałem w zwyczaju, jak coś mi nie dawało spokoju. Postanowiłem jeszcze raz spróbować. Widziałem, że chłopacy mimo, że zajęci rozmową przyglądają mi się, tak samo jak nasza ochrona. Pisk dziewczyn znowu rozszedł się echem , po centrum handlowym. Starałem się jak mogłem ją znaleźć, lekko ściskając karteczkę od niej w ręce. Była. Stała tam obrócona do mnie bokiem, a jej brązowe, lśniące włosy spływały miękko z jej ramion na plecy. 

 
To był instynkt postanowiłem działać. Podszedłem do naszego ochroniarza Andy’ego i powiedziałem:
- Andy mam prośbę.- przełknąłem ślinę i pociągnąłem go w stronę banera.- Widzisz tą szatynkę, w białej bluzce, co stoi bokiem do nas?- spojrzałem na niego.
 -Tak.- odparł. –I co w związku z tym? Znasz ją?- dodał lekko się uśmiechając
- Możesz ją tutaj przyprowadzić? To bardzo ważne, muszę z nią pogadać- miałem nadzieję, że odbędzie się bez zbędnych pytań. Na próżno.
- Zayn, to nie jest najlepszy pomysł- rzucił.- Wiesz, co się będzie działo, jak ją wyciągnę z tego tłumu? Te dziewczyny jej potem oczy wydrapią!- dodał nieco głośniej niż należało, przez co zwrócił na nas uwagę chłopaków. Reszta podeszła do nas a Louis zapytał:
- Zayn czy my dobrze słyszeliśmy, że zamieniasz się w gwiazdkę i chcesz wykorzystać sławę by zdobyć dziewczynę?- powiedział i jednocześnie położył mi rękę na barku.
- Nie Lou, nie rozumiesz a ja nie mam teraz czasu, żeby wam to wyjaśniać.- odpowiedziałem przyjacielowi i odwróciłem się do ochroniarza.- No Andy proszę Cię pójdziesz po nią?- uniosłem ręce w proszącym geście.
- Ok ale robię to pierwszy i ostatni raz!- dodał i poszedł w stronę tłumu, co podniosło wrzawę wśród fanów. Odwróciłem się w stronę chłopaków i powiedziałem:
- Możecie się oddalić na bezpieczną odległość i nie odwalać żadnych dziwnych akcji jak ona tu przyjdzie? Chcę z nią spokojnie pogadać.- spojrzałem po ich twarzach, na których aktualnie widniały szerokie uśmiechy, co mnie lekko niepokoiło.
- Ok.- powiedzieli razem i przesunęli się w miarę daleko.

         Potarłem ze zdenerwowania ręce a przez moją głowę przebiegła myśl, że może to był głupi pomysł, a co jeśli, to wszystko tylko tak ładnie wygląda na zewnątrz a tak naprawdę to kolejna szansa zdesperowanej fanki na skupienie mojej uwagi? Teraz było już za późno na odwrót. Widziałem jak Andy podchodzi do dziewczyny, a ona odwraca się w jego kierunku i patrzy na niego lekko jakby zaskoczona, choć to dziwne, bo w końcu sama zwróciła moja uwagę na swoja osobę. Powiedziała coś do dziewczyny stojącej obok i poszła za ochroniarzem w stronę banera. Kilka osób z tłumu rzuciło pytanie : Dokąd on ją zabiera? Ona idzie do chłopaków? Ja też chcę!

        Przełknąłem głośno ślinę, poprawiłem moją koszule w kratę a w głowie mi aż huczało, co mam jej pierwsze powiedzieć? Kiedy Andy stanął przede mną i puścił oczko, poczułem się zawstydzony jak nigdy. Z reguły nie byłem śmiały w kontaktach z dziewczynami, no chyba, że po pijaku lub w otoczeniu chłopaków. Ale sam na sam mnie trochę przerastało.
- Cześć jestem Zayn- powiedziałem do niej i lekko przeleciałem wzrokiem po jej twarzy pozostając na dłużej przy oczach, które teraz patrzyły na mnie spod wachlarza, długich rzęs.
- Jestem Joan. Miło Cię poznać- odparła zielonooka.
Patrzyłem na nią chwilę zastanawiając się, co powiedzieć i wtedy zdałem sobie sprawę, że nadal trzymam w ręce liścik od niej. W pewnym momencie jej wzrok padł na coś za mną. Odruchowo odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem, że chłopacy do niej machają. Wywróciłem oczami, bo przecież musiałem się spodziewać, że moi przyjaciele, będą mnie obserwować.
- Nie zwracaj na nich uwagi. Oni tak zawsze.- powiedziałem i rzuciłem lekki uśmiech.- Słuchaj ta sytuacja jest dla mnie trochę nie typowa. Raczej nie zdarza mi się, że piękna dziewczyna wciska mi do ręki kartkę z takimi słowami.- spojrzałem na nią oczekując, że się zawstydzi, ale nie ona patrzyła mi twardo w oczy, przez co to ja się speszyłem. Skarciłem się za to w myślach i postanowiłem ciągnąc, bo czułem, że ona czeka, co jeszcze powiem. Stałem się bardziej nerwowy, przez co instynktownie przygrywałem wargi, a ona spuściła na nie swój wzrok, co jeszcze bardziej mnie rozkojarzyło. Patrzyłem na nią jak zaczarowany i dopiero po chwili zorientowałem się, że stoimy w ciszy. Potrząsnąłem lekko głową, jakby to w jakiś magiczny sposób miało mi pomóc uwolnić się od otępienia, musiałem powiedzieć w końcu coś, co ma sens, bo inaczej Joan pomyślała by sobie, że jestem jakimś kretynem O_o
- Ok. Będę się streszczał, zaintrygowałaś mnie sobą- odważyłem się spojrzeć na jej twarz. Jej wzrok świdrował moje oczy, a ja resztami siły woli starałem się dobrnąć do końca tego co chciałem powiedzieć.- Oczywiste chyba jest, że zwróciłaś moją wagę, dlatego posłałem po Ciebie ochroniarza. Chciałbym Cię lepiej poznać.- w końcu wydusiłem z siebie.
- Nic nie jest oczywiste Zayn, ale mój plan był jasny. Zdobyć twoja uwagę i mi się to udało.- jej głos był przepełniony pewnością siebie.- Ja swoje zrobiłam, ale teraz twoja kolej na następny ruch. – uśmiechnęła się zadziornie. Każda kolejna sekunda rozmowy z nią upewniała mnie, że ta dziewczyna to, albo wielkie kłopoty, albo największe szczęści jakie mnie spotkało. Jej pewność siebie a zarazem delikatny wygląd powodował, że miałem dreszcze na ciele. Dziewczyna wyzwanie pomyślałem sobie.
- Widzę, że stawiasz sprawę jasno, lubię czyste sytuacje.- to chwilowe flirtowanie z Joan było naturalne jak oddychanie. Ale kiedy miałem już przejść do sedna sprawy i się z nią umówić podeszli do nas chłopacy, mówiąc, że czas wracać do podpisywania. A kiedy Andy powiedział, że ją odprowadzi do tłumu zacząłem panikować, że jak zwykle traciłem czas na zbędne czynności. Joan odwróciła się i zaczęła kierować się w stronę fanów, a chłopacy poszli w kierunku stołów do popisywania. Nie zdążyłem zareagować, bo całość potoczyła się zbyt szybko. 
         Miałem teraz tylko jedną szanse i musiałem ja dobrze wykorzystać. Kolejka naszych fanów na nowo ustawiła się i zaczęła przesuwać. Kiedy Joan stanęła przede mną i podała mi książkę do podpisania, pisałem na tyle długo, że chwilowo kolejka stała w miejscu a ja napisałem jej swój numer telefonu z dopiskiem „Kawa? Bo ona nigdy nie może być za mocna, a piękna kobieta słaba.” Podałem ją Louisowi, który siedział obok mnie a dziewczynie rzuciłem uśmiech. Kiedy odchodziła od naszego stołu na chwile odwróciłem głowę, by zobaczyć jaka będzie jej reakcja na mój wpis. Po chwili zobaczyłem, jak kąciki jej ust unoszą się ku górze, a zaraz potem rzuca mi pewne siebie spojrzenie hipnotycznych zielonych oczu. No to do zobaczenia mam nadzieje, pomyślałem. Mój czas zaczyna się teraz. Opatrzność "wschodzi", każdego ranka wcześniej niż słońce, a szczęście sprzyja odważnym. Przesz naprzód, krok za krokiem, z nadzieją, że nawet jeśli się cofniesz, to tylko trochę, tak że kiedy znowu ruszysz przed siebie, szybko nadrobisz zaległości. Od­wa­ga to pa­nowa­nie nad strachem, a nie brak strachu.

___________________________________________________________



No i jest kolejny rozdział, nie wyszedł tak jak chciałam, ale nad następnym będę ostro pracować, bo nie chcę Was zanudzać a wręcz odwrotnie chcę Was pozytywnie zaskoczyć. Dajcie mi znać w komentarzach szczerze, co sądzicie o nowym rozdziale. Będę bardzo wdzięczna.

Piosenka do rozdziału to:


                                                                      Przyjemnego czytania Shatzi :*