wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 30


Rozdział 30

Początek zawiera sceny +18 czytasz na własną odpowiedzialność!


*Perspektywa Zayna*

          Po potrójnej imprezie urodzinowej w domu rano w salonie i nie tylko zastałem istne pobojowisko. Nie powiem działo się, prawie 100 osób. Wspomnienia wczorajszej nocy wracały jak echo. Piękne dziewczyny ze szkoły tańca od Tali tak straszne kusząco wiły się koło mnie cały wieczór. Było na czym oko zawiesić. Smukłe ciała, skąpe ubranie. Mój kolega w spodniach zdecydowanie domagał się, by ostudzić jego zapały lub dać mu się rozhulać na całego.  Pożądanie czułem, jak wisi tuz nad sufitem, by spaść na tańczących ludzi w takim impetem, że nikt nie mógł zostać nietknięty. Litry alkoholu, który w siebie wlałem, tylko potęgował to uczucie przyjemnego pulsowania na dole. Już prawie na samym początku z pola widzenia zniknęła mi Marika z Louisem, którzy prawdopodobnie nie musieli tak długo czekać jak ja. Niall i Samantha to samo. Liam i jego nowa dziewczyna Veyna siedzieli na kanapie i też już odliczali chwile aby opusie imprezę. Muzyka dudniła a tyko Harry migał mi w ciągłym biegu ze szklanką w ręce już był nieźle popity. Zastanawiałem się, gdzie w takim razie jest trzecia solenizantka? Nie rozmyślałem jednak o tym zbyt długo, bo moja uwagę przyciągnęła jakaś blondynka. Była chuda, ubrana w króciutką sukienkę. Była naprawdę seksowana i tańczyła patrząc prosto na mnie. Łatwy cel pomyślałem uśmiechając się sam do siebie. Co mogłem zrobić skoro one same wręcz wpadały mi w ręce. Odłożyłem szklankę i podszedłem do niej obejmując w pasie.
-Chcesz się zabawić- rzuciłem jej do ucha. Ona tylko pokiwała głową. Gotowa na wszystko, to się nazywa zabawa. Rzuciłem jej firmowy uśmiech i pociągnąłem na górę do mojego pokoju. Nie interesowało mnie, kto będzie ogarniał tłum na dole. Teraz ważne było dać upust pulsującemu na dole. Weszliśmy do mnie do pokoju. Puściłem ja przodem, bo chciałem zakluczyć drzwi, bo teraz ostatnią rzeczą jaką potrzebowałem to, żeby ktoś mi przeszkodził. Ona stała już od mnie przodem uśmiechając się zalotnie, a jej skąpa sukienka aż się prosiła, żeby ją ściągnąć. Dziewczyna gładziła się delikatnie po ramieniu by za chwile muskać skórę swojej szyi, potem zrzuciła już beżowe szpilki, w których przyszła. Miałem dość patrzenia na jej kobiece sztuczki, chciałem ja po prostu posiąść. Podszedłem żwawym krokiem do niej i zachłannie wpiłem się w jej usta. Ona jęknęła z zadowolenia, choć pewnie nie spodziewała się takiego nagłego ataku na jej usta. 
       Nauczyłem się już, że kobiety wolą jak się je zdobywa powoli. Ale pragnienie zaspokojenia seksualnego pożądania była silniejsza, żeby się bawić w kotka i myszkę. Może jeszcze się nadarzy okazja. Uśmiechnąłem się delikatnie i pchnąłem dziewczynę na moje łóżko. Nie sprzeciwiała się, ale kiedy zrzuciłem z siebie buty i skarpetki by się na niej położyć . Zaczęła mruczeć :
- Mam na imię…- nie pozwolił jej dokończyć wpychając się w jej zdanie
- Żadnych imion Kochana. Nie czas na pogaduszki. Potem. Potem- i ściągnął z niej jednym zwinnym ruchem jej zwiewną sukienkę. Przyjrzał się chwilę jej ciału. Nie było idealne. Piersi małe, kształtne a kości na biodrach trochę za bardzo chuda. Ale teraz w zupełności mu to wystarczyło. Nie była w jego typie, ale jest tylko człowiekiem z potrzebami. Dziewczyna lekko się zmieszała, że on jej się tak przygląda, dlatego żeby odcisnąć jego wzrok zaczęła rozpinać jego koszulę, by  chwilę później rzucić na podłogę koło łóżka. Przejechała swoja dłonią po torsie chłopaka wyczuwając zarys jego mięśni na brzuchu. Nie trwało to jednak długo, bo zniecierpliwiony mulat zaczął sam odpinać zamek od spodni. Gdy blondynka to zobaczyła położyła rękę na jego ręce, by dokończyć czynność za niego. Kiedy uporali się ze zdjęciem spodni oraz bokserek chłopaka pozostało zdjęcie jej bielizny. Doprowadzony już do szewskiej pasji chłopak męczył się chwilę z zapięciem od jej stanika. Kiedy mu to nie szło zrezygnowany szepnął blondynce na ucho:
-odepnij- jego ciepły oddech muskał jej już i tak rozgrzaną skórę na szyi. Kiedy ona odpina stanik Zayn postanowił nie bawić się z dolną częścią jej bielizny, więc po prostu je rozerwał, na co dziewczyna tylko jęknęła z zadowolenia. Poruszona porywczością chłopaka postanowiła zmusić go do zmiany pozycji, tak że ona znajdowała się na górze. Udało jej się a ona mogła całować chłopaka po szyi i delikatnie zniżała się na jego tors, wreszcie podbrzusze tym samym drażniąc już lekko zniecierpliwionego mulata. W tym samym czasie kiedy go całowała wykonywała rytmiczne ruchy biodrami w górę i dół. Czym tak podniecała go, że nie wytrzymał i jednym zwinnym ruchem przewrócił ją do pozycji, w której znaleźli się na początku i nie czekając na większą zachętę ręką rozsunął jej uda i wszedł w nią. Dziewczyna głośno jęknęła z ekstazy która rozlała się po jej ciele. Zbiła mu palce w plecy, by dać upust podnieceniu, które przyprawiało ją o zawrót głowy i tym samym chciała całkowicie zlikwidować dzielącą i odległość, by już nic z niej nie zostało.   Zayn nigdy nie dał się jeszcze tak ponieść i agresywnie kochać z jakąkolwiek dziewczyną. Jego energiczne ruchy przyspieszały a ich oddechy stały się bardziej płytkie. Zwierzęce instynkty jakie zawładnęły chłopakiem nie przeszkadzały im, a wręcz podwajały doznania. Jeszcze chwila o miała nastąpić eksplozja, ten stał był ulubionym uczuciem Zayna odkąd, tylko pierwszy raz uprawiał seks. I stało się orgazm nadszedł z taką siłą, jaką jeszcze dotąd nie poczuł. Jęk dziewczyny świadczył o tym, że i ona musiała zaznać tego z taką samą siłą co on. Kiedy był już w stanie wyszedł z niej i zadowolony opadł ciężko na poduszkę obok niej. Nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem. Chwycił leżące koło łóżka spodnie i wyciągnął z nich paczkę fajek. Odpalił i głęboko zaciągnął się dymem, który wypełnij jego płuca dając to przyjemne uczucie. To był jego taki niepisany  rytuał tuz po seksie. Dziewczyna najwyraźniej nie była zwolenniczką palaczy, bo gniewnie z lekką chrypką w głosie do chłopaka:
- Zgaś to. Nie chcę się truć- spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy. Blondynka zorientowała się, że raczej nie osiągnie celu więc zapytała się:
-Gdzie znajdę łazienkę? Musze się odświeżyć- Zamruczała, żeby w nie pamięć poszła wcześniej jej wypowiedź.
- W korytarzu ostatnie drzwi po lewej- Rzucił do niechcenia. Dziewczyna wstała i okryła się kocem, ale kiedy Zayn to zobaczył zawołał do niej:
- Ubierz się- dodał
- Po co?- zapytała zaskoczona blondynka
- No chyba nie chcesz wyjść z mojego pokoju tylko owinięta kocem, pamiętaj ze na dole jest impreza i ktoś może cie zobaczyć.- powiedział jej bez żadnych emocji
- Ok. W sumie masz rację- odpowiedziała i zaczęła się ubierać. Najpierw stanik, kiedy podniosła majtki do góry wskazał nimi na chłopaka a ten tylko rzucił jej swój firmowy uśmiech. Zrezygnowana schowała dolną część garderoby do torebki i założyła sukienkę oraz buty. Skierowała się to drzwi odkluczyła i zanim wszyła rzuciła z czarującym uśmiechem:
- Zaraz wrócę.- i wyszła z pomieszczenia. Zayn nie wiele czekając wstał i podszedł do drzwi zamykając je na klucz i zaczął się sam ubierać. Nie zajęło mu to długo. Jeszcze tylko spojrzał na swoje odbicie w lustrze, które było na drzwiach od szafy, by zobaczyć jak się ma jego fryzura i wyszedł z pokoju z postanowieniem, że na resztę nocy zniknie z domu. Nie chciał wpaść na laskę, z którą co dopiero uprawiał seks. Jeśli ona liczyła, że on spędzi z nią teraz resztę wieczoru a potem odprowadzi ją do domu i zaprosi na obiad na następny dzień, to musiała rzeczywiście być naturalną blondynką.

* Perspektywa Tali*

          Impreza była naprawdę udana ludzie składali mi życzenia, muzyka grana przez mojego znajomego DJ’a porywała do tańca a alkohol już szumiał mi w głowie. Marika szybko mi gdzieś zniknęła z Louisem, ale podejrzewam, że pewnie najstarszy z chłopaków, choć nie najbardziej rozgarnięty w końcu chce jej powiedzieć, co czuje, więc nie mam im za złe. A Harry tak dużo pił, że bałam się, co ten człowiek może zrobić. Irytowało mnie to, że wcześniej chciał się ze mną kochać zanim przyszli goście a teraz na moich oczach bezczelnie flirtuje z jakąś tleniona blondyną. Co on sobie kurwa wyobraża. Ja nie będę teraz robiła jakiś scen zazdrości. Jeśli na to on liczy to się grubo myli i nici z seksu! W sumie jak on może, to ja też się zabawię a co. Podeszłam do jednego chłopaka ode mnie z szkoły tańca Matta. Zawsze był dla mnie miły i już raz chciał mnie zaprosić na drinka po zajęciach, ale zawsze mu odmawiałam. Matt był wysokim, dobrze umięśnionym szatynem. A jak go pierwszy raz zobaczyłam w spodniach od dresu i tylko w nich, cóż chyba nie muszę mówić, że temperatura się znacznie podniosła na sali. Jednak żaden, powtarzam żaden facet nie mógł mnie odciągnąć od moich marzeń. Występy a musicalach, teledyskach albo jako tancerka na trasie koncertowej znanej gwiazdy to po prostu moja przyszłość. Miałam klapki na oczach a wszystko inne to było tylko wypełnienie czasu, aż to osiągnę. Podeszłam do chłopaka i przywitałam się starając przyjąć jak najbardziej uwodzicielską pozę, by wkurzyć Hazzę:
- Cześć Matty. Jak się bawisz na mojej imprezce urodzinowej? Wiesz, co musisz zrobić, żeby uznać tą imprezę za zaliczoną?- zapytała Tala spod rzęs
- Cześć. Nie nie wiem co to takiego?- uśmiechnął się uwodzicielsko chłopak
- Musisz ze mną zatańczyć- rzuciła wyciągając rękę w jego kierunku. Chłopak nie wiele myśląc pociągnął ją w stronę parkietu, który znajdował się na tyłach ogrodu oświetlony lampkami. Dawały bardzo intymny nastrój. Akurat tak się stało, że DJ puścił tango (wyobraźcie sobie, że tańczą sami). A oni spojrzeli po sobie, bo parkiet znacznie się opróżnił. W końcu zaczęli tańczyć, a ludzie w końcu postawili parkiet tylko dla tej dwójki. Otaczał ich coraz większy tłum ciekawskich spojrzeń.  Ich ruchy hipnotyzowały zdawało się, że nikt nie chce oddychać, żeby nie wydobywać zbyt głośnych dźwięków, które mogłyby zakłócić ten piękny i bardzo ponętny taniec. To było jak magia. Ich ciała idealnie ze sobą współdziałały, jakby znały każdy kolejny ruch partnera. 
          Kiedy muzyka się skończyła przez chwilę stali jeszcze złączeni na parkiecie patrząc sobie głęboko w oczy a ludzie zaczęli bić głośne brawa i gwizdać na znak zadowolenia. Pierwsza oderwała się Tala, która rozejrzała się wokół i uśmiechnęła promiennie. Dlatego właśnie chce zostać znana tancerką, reakcja widowni jest najlepszym uczuciem, jakie towarzyszy przy występie. Są bezkrytyczni, więc nie można tu mówić o jakimś faworyzowaniu. Talent w czystej postaci. Dziewczyna lekko zmęczona poszła w kierunku stolika z napojami, wcześniej dziękując chłopakowi za taniec. Zobaczyła Harrego, który stał niedaleko z miną, która mówiła „bez kija nie podchodź” -.- Widząc go Tala podeszła, żeby jeszcze bardziej odegrać się na chłopaku za olewanie ją w jej własne urodziny.
- I jak Harry podobał ci się mój taniec?- rzucił niby normalnie, jednocześnie obserwując twarz chłopaka.
- Taniec?! Raczej migdalenie się przy ludziach chciałaś powiedzieć. Mogłaś się rozebrać zebrałabyś lepsze brawa!- rzucił i poszedł. Nie takiej reakcji z jego strony się spodziewała. Wiedziała, że go tym wkurzy, ale nie liczyła, że z jego ust padną takie ostre słowa. Cholera w końcu to ona miała prawo się złościć. Jej impreza urodzinowa, on najpierw chce szybkiego numerku w pokoju, potem całą imprezę ją ignoruje miziając się z jakąś tleniona blond na jej oczach a teraz kiedy ona płaci mu tym samym, to on się na nią wydziera robiąc jej przykrość!? O kurwa tak to się bawić nie będziemy! Jednak faceci są tacy sami.
         Dziewczyna postanowiła iść do łazienki załatwić potrzeby i tam chwilę pomyśleć, jak tu się najlepiej zemścić na chłopaku. Może podejdę do tej laski i powiem jej, że załapałam od niego opryszczkę czy coś w tym rodzaju? Albo powiem jej, że ma małego! Haha plan jaki roił się w jej głowie powodował u niej lekkie podniecenie. Po drodze poszła jeszcze do pokoju po telefon.  Zobaczyła na wyświetlaczu kilkanaście nie odebranych telefonów. Okazało się, że są one od jej trenera ze szkoły tańca. Co on mógł chcieć od niej o tej porze i w dodatku na tyle ważnego, że tyle razy dzwonił. Postanowiła  nie czekać tylko oddzwoniła. Odebrał po drugim sygnale:
- Natalia mam dla ciebie wspaniałą wiadomość! Dostałaś się na warsztaty w najlepszej szkole tanecznej na świecie. Jedziesz do Nowego Jorku! Juliard na ciebie czeka! Co ty na to? Chcesz jechać?- wyrzucał słowa z siebie podekscytowany nauczyciel
- AAAAAAA!!! Co ! Żartuje pan?! Jadę choćby dziś!- zaczęła skakać i drzeć się jak opętana w łazience
- Świetnie w takim razie wysyłam Twoje podanie. Dokładne szczegóły wyjazdu oraz zajęć na warsztatach dostaniesz na email. – dodał
- Bardzo dziękuje! Ale się cieszę- krzyczała z radości
- Natalia pamiętaj tylko jedno, to jest twoja jedyna szansa. Masz talent, ale to od ciebie zależy czy go wykorzystasz czy zmarnujesz. A teraz już nie przeszkadzam, świętuj sukces i do zobaczenia w szkole- powiedział i rozłączył się.

_____________________________________________________________

                                                                             

Nowy rozdział już całkowicie napisany przeze mnie. Mam nadzieje, że Wam się podoba. Wiem, że trochę ostro pojechałam z Zaynem, ale to ku czemuś prowadzi. Czytajcie a dowiecie się czemu ;) Następny rozdział w przyszłym tygodniu myślę  napiszę. Proszę o szczere komentarze ub jakieś inne uwagi jak macie.  

                                                                                                      Wasza Shatzi XOXOXO

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 29


*Oczami Samanthy*
Ja naprawdę nie chciałam zrywać z Niallem. On jest dla mnie naprawdę ważny, mój świat zaburzył swą równowagę, kiedy musiałam mu o tym powiedzieć. Zachowywałam zimną krew, czułam, że tak muszę, nie mogłam się rozkleić. Myślałam, że kiedy zobaczy mnie niewzruszoną, będzie mu łatwiej odejść. Mi będzie łatwiej wylecieć do Włoch. Naprawdę chciałam tak myśleć… Niestety, w ogóle mi to nie pomogło. Wręcz przeciwnie, czuję się jeszcze gorzej, przez to jak potraktowałam mojego chłopaka. A może nawet już byłego chłopaka ;x  Nagle zaczęło się wszystko komplikować. Przecież wiedziałam, że pod koniec wakacji będę musiała wyjechać. Nie powinno mnie to zaskoczyć. Chyba chciałam żyć chwilą, razem z moim blondynem u boku. Niestety skończyła się nasza sielanka. Co miałam mu powiedzieć? Mówiłam samą prawdę. Związek na odległość nie ma sensu. Nawet jakbym została to on miałby trasy, co już oznaczałoby rozłąkę, a co dopiero, jak ja wyjeżdżam, nie będziemy się w ogóle widywać. Nie miałam już powoli siły. Mimo iż nie jesteśmy razem długo, nie chcę się z nim rozstawać. Ale muszę. Nic na to nie poradzę. Kiedy planowałam imprezę, to choć na chwilę zapominałam, co mnie czeka. Ale teraz nadszedł czas imprezy i wszystko powraca. Dostałam się do szkoły artystycznej, to chyba jedyny plus mojej przeprowadzki. Reszta to same minusy -.- Muszę zostawić przyjaciół, chłopaka. Niby nie spędziłam z nimi za dużo czasu. Zaledwie 2 tygodnie, ale będzie mi ich brakować. 31 mam samolot. Dzisiaj jest 29 i właśnie szykuję się na imprezę do dziewczyn, którą sama organizowałam i skromnie muszę przyznać, że wyszło mi to niesamowicie. Włożyłam w to wiele pracy i serca. Chciałam, aby 18 urodziny moich przyjaciółek były idealne, niezapomniane. Nie rozmawiałam z Niallem w przeciągu ostatnich dwóch dni, ale zamierzam to zrobić, podczas imprezy. Chcę go przeprosić. To chyba będzie dobre wyjście z zaistniałej sytuacji. Muszę mu to wszystko wytłumaczyć, bo teraz pewnie ma mnie za jakąś zimną sukę, której nie zależy. Wręcz przeciwnie. Zależy. I to w chuj bardzo. Nie mogłam więcej rozmyślać, bo do przyjęcia nie zostało za dużo czasu, a ja kompletnie nie wiem co założyć. Nie będę się stroić, bo nie zależy mi na tym. Gdybym jeszcze miała dla kogo… A tak? Nie ma sensu, przecież nie chcę, żeby Niall jeszcze bardziej żałował, że wyjeżdżam. A może on się już z tym pogodził? Może ja dla niego nie znaczyłam tyle co on dla mnie? Chociaż po tym jak wybuchł, kiedy się dowiedział o wszystkim, można wywnioskować, że się przejął. Kurwa, za dużo tego słowa –„można”- co to w ogóle jest? Jebane przypuszczenie, równające się z „chyba” -.- I znowu zaczynam o tym wszystkim myśleć. Czas zająć się strojem. A więc w końcu się ubrałam. Było ciepło, jak na Londyn. Wystarczyły zwykłe szorty. Nie malowałam się mocno, ani nawet nie zwracałam uwagi, czy makijaż będzie pasował. Usta podkreśliłam czerwoną szminką, a oczy granatowym cieniem. Jeszcze tylko pociągnęłam rzęsy tuszem i było okej. Dołożyłam jeszcze jakieś bransoletki i spryskałam ciało ulubionymi perfumami Nialla… Kurwa, czy ja nie potrafię choć na chwilę o nim zapomnieć? Oczy mi się zaszkliły na samo wspomnienie, ale teraz się nie mogłam rozpłakać. Mogłam wcześniej pomyśleć i użyć wodoodpornej maskary, trudno, teraz przynajmniej mam powód, dla którego nie mogę wymięknąć. W końcu wyszłam z mojego tymczasowego pokoju i zeszłam na dół. Bolał mnie brzuch z nerwów. Napiłam się wody, a w międzyczasie zgromadziła się reszta i mogliśmy jechać. Jechałam z dziewczynami samochodem Mariki. Jej siostra i chłopak pojechali taksówką. Później z nimi wracam. Bo raczej na noc nie zostanę. Owszem, nawet jeśli sobie wszystko wytłumaczę z Niallem, to raczej nic nie zdoła zmienić. Musiałby stać się jakiś cud, a w takie jaja raczej nie wierzę -.- Nim się zorientowałam byłyśmy na miejscu. Nieźle musiałam być  pochłonięta myślami, bo Liam już zdążył nam drzwi otworzyć ;o Przedstawił nam w końcu swoją już nie tajemniczą wybrankę. To Venya. Całkiem ładna. A w dodatku kolejna blondynka. Chociaż, nie. Marika już nie jest blondynką, ale była. To się liczy. Rozejrzałam się jeszcze raz po całym domu, aby obczaić, czy wszystko nadal jest w nienaruszonym stanie. Na szczęście wszystko było w porządku i nie musiałam się stresować. Wszyscy zaczęli się powoli schodzić. Najpierw chłopcy z góry, a później po kolei goście. Widziałam, że dziewczyny i Liam są bardzo zabiegani, między swoimi gośćmi. Każde z nich zajmowało się swoimi znajomymi, bo nie mieli czasu dla innych. Ale powoli już kończyli i padali z wycieńczenia, w każde możliwe do odpoczynku miejsce. Wypiłam trochę wina na rozluźnienie i postanowiłam w końcu zmierzyć się z Horanem. Strasznie się denerwowałam, ale nie mogłam tego odkładać. Nie zostało mi wiele czasu. Jeszcze tylko jutro, bo pojutrze już wylatuję, więc to odpada. A wątpię, żeby jutro ktokolwiek z towarzystwa był w stanie do poważnych rozmów. Skierowałam się do kuchni. Tylko tam mogłam zastać Horana, bo zamówiłam naprawdę świetne jedzenie.
Skierowałam sie do kuchni, z nadzieją, ze tam właśnie znajdę Nialla. Nie myliłam się. Jednak nie siedział przy przekąskach, a przy alkoholu. Poszłam do niego. Nie był jeszcze na tyle pijany, więc mogłam z nim swobodnie porozmawiać. W dodatku był znieczulony, więc może przyjmie moje słowa dobrze, a nie znowu pizdnie drzwiami i pójdzie -.-
-Hej-przywitałam się, siadając obok.
-Siema- nerwowo bawił się szklanką.
-Chciałam pogadać- wreszcie na mnie popatrzył i prychnął.
-Spoko, jasne. Ale nie bardzo wiem o czym mamy rozmawiać.
-Niall...
-Tak mam na imię- cicho westchnęłam
-Musisz?
-Ale co?
-Udawać, że  nic cię to nie obchodzi?
-Skoro ciebie to nie obchodzi, to dlaczego ja mam się przejmować?
-Myślisz, że mnie to nie obchodzi?- spuścił głowę-Nie wierzę... Niall...
-Rozumiem, że nie czujesz do mnie, tego co ja do ciebie, ale cholera jasna mogłaś nie robić mi tej jebanej nadziei, przez te 2 tygodnie- popatrzył na mnie z bólem w oczach.
-Dasz MI się w końcu wypowiedzieć?
-Proszę- wzięłam głęboki wdech.
-Myślisz, że ja jestem jakąś suką bez uczuć...
-Kontynuuj...
-To mi nie przerywaj -.-  Myślisz, że ja nie chcę tutaj zostać... z tobą? Mylisz się. Ja chcę i to bardzo, ale jeszcze do niedawna mieszkałam w Polsce, tak jak dziewczyny. Ale moja mama jest Włoszką i chciała wrócić do rodzinnego kraju. Ja musiałam jechać z nią. Nawet z nią nie rozmawiałam. Szukałam szkoły tam już od bardzo dawna, zanim ciebie poznałam. To nie jest takie proste, jest taka sama szkoła tutaj w Londynie, ale spóźniłam się. Zapisywali do końca lipca, zanim w ogóle poleciałam do Irlandii. Poza tym, przecież nie mogę mieszkać z dziewczynami. Nie zwalę się Mon...
-Mogłaś mieszkać z nami...
-No chyba nie. Mówiłam ci, że ja nawet nie wiedziałam o istnieniu waszego zespołu -.- Niall, gdybym tutaj mieszkała, to dalej bylibyśmy razem.
-Ale dlaczego nie chcesz spróbować? Włochy nie są przecież tak daleko...
-Z geografii to ty chyba oblałeś. Ja na prawdę chcę być z tobą, ale ja nie chcę cię usidlać. Pomyśl, co powiedzą twoje fanki? One by mnie chyba zjadły!
-Sam, wiesz, że ja dla ciebie zrobiłbym wszystko...
-Niall, ale ty jesteś gwiazdą! To wszystko nie jest takie proste, jak się komuś wydaje. Ja bym z chęcią została tutaj, ale nie mogę.
-Poszukamy ci mieszkania.
-Tak, ciekawe jak je utrzymam. Widzisz, wszystko jest w punkcie zwrotnym- w tej chwili przybyła Mon do kuchni, jeszcze jej tutaj brakowało -.-
-Co tam zakochańce?- ona się uśmiechnęła, czy ja źle widzę?
-A tak, żegnamy się, skoro wyjeżdżam- powiedziałam siadając obok Nialla.
-Jak to wyjeżdżam? Przecież miałaś zostać. Masz iść na studia.
-Tak, ale we Włoszech- sprostowałam.
-To te idiotki ci nic nie powiedziały?
-Co znowu?- Niall tylko siedział i się patrzył, bo tak samo jak ja nie wiedział o co chodzi.
-No przecież mieszkasz u nas i idziesz do tej swojej szkoły tu w Londynie.
-Co?- teraz to się zgraliśmy z Niallem.
-No to. Dla mnie to nie sprawia problemu, bo i tak nas prawie w domu nie ma, a i tak mamy wolny pokój u góry. A ty na pewno nie chcesz się rozstawać z Niallem, więc jest okej.
-Ale ja nie składałam papierów do tej szkoły...
-Nie martw się, wszystko już jest załatwione. Dziewczyny są takie przekręciary, że nawet twoja mama się zgodziła- zaśmiała się.
-Aha. Ciekawe, kiedy zamierzały mi to wszystko powiedzieć -.-
-Nie wiem, ale w tej chwili zjebały- i wyszła. Tak po prostu sobie wyszła. Popatrzyłam na Irlandczyka, który z szokiem przyglądał się naszej wymianie słownej.
Nie wiedziała czy się śmieć czy płakać. Jak to załatwiły mi szkołę tutaj na miejscu. Czy to oznaczało, że mogła zostać i jak one załatwiły zgodę jej mamy? Zastanawiała się dłuższą chwilę w milczeniu. Kiedy ocknęła się zauważyła wpatrzonego w nią Nialla. Chłopak wyraźnie był zdowolony z przebiegu sytuacji. Nagle olśniło ją i wyciągnęła wskazujący palec prosto przed twarz Irlandczyka.
- To ty to wszystko ukartowałeś!?- dodała nieco głośniej niż powinna.- Twarz chłopaka rozjaśniała w uśmiechu jeszcze bardziej, co tylko utwierdziło ją w tym, że ma rację. Niall chwycił ją za rękę i ucałował szepcząc przy tym - Dla miłości mojego życia jestem w stanie zrobić wszystko, nawet czynić możliwym rzeczy niemożliwe. Nic nie jest ważne póki jesteś obok Skarbie.- Kiedy to powiedział drugą ręką odgarnął jej kilka kosmyków włosów za ucho patrząc przenikliwie swoimi niebieskimi jak ocean oczyma.
- Kocham Cię i nic nie może nas rozdzielić- dodał po chwili i czekał na jej reakcję.
- Ja Ciebie też kocham i jestem głupia,  że zdawało mi się , że nie ma innej drogi wyjścia z naszej sytuacji.- powstrzymując łzy złożyła na ustach blondyna najsłodszy z dotychczasowych pocałunków.

*Perspektywa Louisa*
Wyciągnąłem z tylniej kieszeni klucz do mojego pokoju. Nie mogłem pozwolić na to, by któryś z imprezowiczów wjebał się do mojego królestwa, które przygotowałem specjalnie dla Mar. Wszedłem przodem, zasłaniając jej widok mojego pokoju. Odwróciłem się do niej i szeroko uśmiechnąłem.
-Louis, co ty kombinujesz?- wydawała się być zaniepokojona. Przepuściłem ją w końcu. Stanąłem obok niej i czekałem, aż wyrazi swoją opinię. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę urodzinową, ale była to też dobra okazja, aby wyznać jej, co do niej czuję. Zrobiłem ‘nastrój’ o ile coś takiego można zrobić, prędzej go stworzyłem. Mianowicie po całym pokoju porozsypywane były płatki czerwonych róż. Łóżko też było nimi ozdobione. Dla nastroju w kątach były rozstawione ogromne świece o zapachu czekolady. Rzucały one blade światło na pokój, tworząc półmrok. Byłem zadowolony ze swojego dzieła, a najważniejsze jest to, że sam na to wpadłem! Nie potrzebowałem do tego nawet naszej organizatorki- Samanthy! Jestem dumny :D
-Wow, Louis, to chyba najlepszy prezent jaki dzisiaj dostałam. Dziękuję- spojrzała na mnie, a ja się zarumieniłem. Dobrze, że było ciemno. Lekko musnęła mój policzek. Omal nie skakałem ze szczęścia.
-To jeszcze nie wszystko- podszedłem do łóżka i wyciągnąłem spod niego ozdobnie zapakowane pudełeczko i wręczyłem dziewczynie.
-Louis, ja nie mogę tego przyjąć. Wystarczy już, że się tak postarałeś i przygotowałeś dla mnie to wszystko- westchnęła.
-Proszę Cię, weź to- Marika niepewnie odebrała ode mnie pakunek i ściągnęła z niego folię ozdobną. Otworzyła pudełeczko. W środku był naszyjnik, w kształcie serca. W środku było nasze zdjęcie, a z tyłu wygrawerowany napis: „ I can’t be your superman, but for you I’ll be superhuman”. To tekst z naszej piosenki. Wiedziałem, że dla Mariki nie liczył się wygląd zewnętrzny, ale ten wewnętrzny. Dlatego pomyślałem, że te słowa będą idealne. Dziewczyna miała łzy w oczach. Rzuciła mi się na szyję.
-Dziękuję- wyszeptała do mego ucha.
-Em… Marika, bo to wszystko, to nie tylko z okazji urodzin…- zacząłem się jąkać. Oderwała się ode mnie i popatrzyła na mnie tymi niebieskimi oczyma, Zachęcając do dalszego mówienia. Wziąłem głęboki wdech-  chodzi o to, że chciałbym Ci coś powiedzieć- ściągnęła idealnie wyrównane brwi- bo ja…
-Louis, spokojnie, możesz mi wszystko powiedzieć. Przecież jesteśmy przyjaciółmi- patrzyła w moje oczy.
-No właśnie, przyjaciółmi… Marika, tyle, że ja zacząłem czuć do ciebie coś więcej, niż do zwykłej przyjaciółki. Dlatego też wtedy cię śledziłem, bałem się, że masz kogoś, nasza umowa przestanie obowiązywać, a ja nie będę miał u ciebie jakichkolwiek szans, bo ty będziesz z jakimś przystojnym żużlowcem.
-Lou, wiesz, że gdybym kogoś miała, to byś o tym wiedział. To piękne co dla mnie zrobiłeś. Jeszcze nikt nigdy się tak dla mnie nie starał. Zdradzę ci sekret- wspięła się na palce, by móc dosięgnąć do mojego ucha- Gdybyś mnie nie pociągał, nigdy w życiu nie przystałabym na tę umowę- jej słodki oddech otulił moją szyję, wywołując na niej gęsią skórkę. Popatrzyłem w jej oczy.  Zobaczyłem bijącą z nich szczerość i pożądanie. Delikatnie zmniejszyłem odległość między nami i musnąłem lekko jej wargi swoimi. Musiałem się troszkę schylić, by móc do nich dosięgnąć. Marika tego wieczoru postawiła na wygodę i nie ubrała szpilek. Dla ułatwienia stanęła na palcach. Zarzuciła mi ręce na szyję, a ja jej na biodra, unosząc ją przy tym do góry i pogłębiając pocałunek. Doszedłem z nią na rękach do mojego dużego łóżka. Uśmiechnęła się przez pocałunek. Położyłem ją delikatnie. O tak, zdecydowanie fajnie całuje się dziewczynę z kolczykiem w wardze. Trochę przeszkadzał, ale mogłem się nim pobawić, co podobało się Mar. Zacisnęła mi nogi na pośladkach, a ja cicho pisnąłem.
-Mar, nie żeby mi się nie podobało, ale zdejmij buty, bo mi ćwieki w moją seksi dupcię wbijasz- jęknąłem.
-Ups, zapomniałam- ściągnęła buty, nawet nie przerywając pocałunku. Znów zacisnęła mi stopu na pośladkach, podnieciło mnie to, bo zrobiła to z dużą siłą. Zabrałem się za odpinanie jej koszuli. Poszło mi szybko, gdyż była na zapinki. Zacząłem całować jej szyję, obojczyk, doszedłem do piersi. Miała ciekawy stanik. Dziękowałem Bogu, że miał zamek z przodu. Teraz ona ściągnęła mi moją koszulkę, która o dziwo nie była w paski. Zszedłem niżej z pocałunkami, zostawiając na brzuchu dziewczyny pokaźnych rozmiarów malinkę. Widzę, że chyba była przygotowana na dzisiejsze okoliczności, bo miała koszulę z łatwo odpinanymi zaczepkami, stanik rozsuwany na zamek, a do tego legginsy, co równało się brakowi dodatkowych guzików w spodniach. Czyżby znała moje zamiary… Telepatia? Zaśmiałem się pod nosem. Nie przerywałem pieszczot. Zabrałem się za jej legginsy, poszło szybko. Złapałem za jej biodra, obdarowując jej brzuch subtelnymi pocałunkami. Zmieniła się ze mną miejscem. Teraz to ona dominowała na górze. Zaczęła lekko przygryzać płatek mojego ucha, a ja jęknąłem z zadowolenia. Po tylu razach już wiedziała, co mnie podnieca i vice versa. Ona wymiękła, jak ktoś całował jej szyję i błądził rękami po jej tyłku, a ja kiedy ktoś bawił się moim uchem i wbijał paznokcie w plecy. Marika zaczęła odpinać moje spodnie, zamek rozsunęła zębami. Popatrzyła w moje oczy i zaczęła je zsuwać z moich nóg. Po chwili wylądowały gdzieś na podłodze. Byłem zadowolony z tego faktu, nie powiem, że nie :D Teraz zabrałem się za jej bokserki. Marika nienawidziła zwykłych majtek, zawsze chodziła w tych kroju bokserek. Z wielkim przymusem zakładała te ozdobne. Po chwili ani ona, ani ja nie mieliśmy na sobie bielizny. Pieściłem dłońmi jej nabrzmiałe sutki i całowałem ją namiętnie. Ona błądziła dłońmi po moich plecach. W międzyczasie wyciągnąłem z szafki nocnej prezerwatywę. Nie chciałem, żebyśmy wpadli. Oboje nie jesteśmy jeszcze na to gotowi Marika niedawno skończyła dopiero 18 lat. Nie chcę zawalić je kariery, ani marzeń. Rozerwałem opakowanie, a następnie Mar założyła gumkę na mojego twardego członka, który już tylko czekał, kiedy będzie mógł zostać wykorzystany. Napięcie seksualne pomiędzy nami rosło z sekundy na sekundę i było trudne do wytrzymania. Znów złączyliśmy się w pocałunku. Nasze języki walczyły wzajemnie o dominację. Marika delikatnie rozszerzyła nogi, dając mi tym znak, że mogę zaczynać. Popatrzyłem w jej oczy. Takiego pożądania jeszcze nigdy w nich nie widziałem. Podobało mi się to. Wszedłem w nią, a ona jęknęła z rozkoszy, więc kontynuowałem i wszedłem całą moją długością. Posuwałem ją na początku powoli i delikatnie, ale nam obojgu to już nie wystarczało. Przyspieszyłem swoje ruchy, a dziewczyna wygięła swoją miednicę, co pozwoliło mi wejść jeszcze głębiej? Teraz już pieprzyłem ją tak szybko, jak tylko mogłem. Gdyby nie głośna muzyka imprezowicze na pewno by nas usłyszeli. Zresztą podobnie jak sąsiedzi i cała ulica… Marika kreśliła paznokciami po moich plecach, co podniecało nie do granic możliwości. Po mojej skroni spływały kropelki potu, a włosy Mariki posklejały się. To zdecydowanie nasz najlepszy seks. Czułem, że jestem już bliski eksplozji. Kilka ostatnich pchnięć i finisz. Marika wygięła się w łuk, a jej ciało przeszedł dreszcz. Nie dosyć, że to był mój najlepszy seks w życiu, to jeszcze szczytowaliśmy razem. To było po prostu niesamowite przeżycie. Opuściłem ciało mojej dziewczyny i ułożyłem się obok niej.
-To było…
-Zajebiste- przerwała mi. Spojrzeliśmy sobie w oczy i znów się pocałowaliśmy- Dobra, czas pod prysznic- wstała, a ja po raz kolejny tego wieczoru podziwiałem jej smukłe nagie ciało. Stanęła w drzwiach i odwróciła się do mnie przodem- No długo mam na ciebie czekać?
-Myślałem, że chcesz iść sama….
-Po co mamy marnować czas na 2 prysznice?- Boże błogosław Polskę za takie dziewczyny jak ta! Wreszcie nie jakaś cnotliwa panienka mi się trafiła takiej to ze świeczką szukać. Ona jest spełnieniem moich fantazji! Nie chcecie wiedzieć, jakich… Chyba każdy facet chciałby taką dziewczynę. A ja ją  mam! Wreszcie mogę ją nazywać moją dziewczyną… Wzięliśmy szybki prysznic, pomogłem Marice wysuszyć włosy, kiedy ona się malowała. Chociaż upierałem się, że bez makijażu też jest dobrze, ale to w końcu dziewczyna -.- Wróciliśmy na dół. Tam na kanapach leżały już pijane osoby, nieliczni bujali się w rytm spokojnej już muzyki. Nigdzie nie widziałem ani Tali, ani Harrego. Nawet nie chcę wiedzieć, gdzie są i co robią… Liam tańczył z Venyą, Zayn popijał alkohol z jakąś blondynką. A Niall? Niall w kącie miział się z Samanthą, czyli już się pogodzili, albo się żegnają. Nie wnikam. Marika pociągnęła mnie do alkoholi. Tam minęło nam kilka kolejek, a reszty nie pamiętam…


__________________________________________________________________________________

                                                                    
Cóż pierwszy raz publikuje rozdział na tym blogu całość napisała Morfine, ale ja dorobiłam tylko końcówkę xD Mam nadzieję, że Wam się spodoba a ja już biorę się za pisanie następnego już w całości mój. Dodam go w przyszłym tygodniu jakoś pod koniec. Teraz na tydzień jadę cieszyć się słońcem i wolnym czasem czyli PARTY TIME <3 do napisania

                                                                                           Wasza Shazti xoxo